Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

środa, 27 czerwca 2012

Hellada

I w koncu wjechalem do Grecji, przekraczajac symboliczna granice Europy, ktora, co wydaje sie paradoksem, chyli sie ku upadkowi wlasnie z powodu Grecji. Zostawmy jednak sprawy polityki na boku.
Jestem w miescie Komotini, gdzie spedzilem noc u kolejnego WS - Gianniego. Zastanawiam sie co dalej, bo do Salonik mam jakies 260 km. Nie wiem czy wyruszyc jeszcze dzis czy moze jutro rano i przebyc ta trase w ciagu 2 dni. Na razie nie otrzymalem odpowiedzi w sprawie noclegu w Salonikach wiec ciezko planowac.
Problem z Grecja polega na tym, ze rozbijanie sie tu na dziko jest generalnie zakazane. Istnieje bowiem silne lobby hotelarskie wywierajace presje na wladze by utrudniac rozbijanie sie na dziko. Poza tym teren nie jest zbyt przyjazny dla kempingu. Krajobraz tworza skaly i pagorki, porosniete jakas kosodrzewina, a tam gdzie jest troche plaskiego terenu znajduja sie ziemie uprawne. Najrozsadniej wiec rozbijac sie blisko morza. No zobaczymy...
W koncu zostalem u Gianniego jeszcze jeden dzien, bardzo beztroski i prozniaczy dzien. Bylo oczywiscie jedzenie, wyjscie na kawe, sjesta, a na koniec film i znowu jedzenie. Apropos kawy. Jesli w Armenii pije sie do towrzystwa wodke, w Gruzji wino, a w Turcji herbate, to w Grecji kroluje kawa, w dodatku podawana na zimno. Gianni postawil mi jedna taka, wygladajaca jak czekoladowy shake i podkreslil, ze powinno sie ja pic wolno. Grecy poswiecaja takiej kawie jak moja z reguly 1 godzine. Ja sie zapomnialem i po 5 minutach bylem gotowy:) Kawe pije podobnie jak jezdze na rowerze czyli szybko i na hura:)
W tej chwili jestem w Kavala nad samym morzem. Temperatura nie jest jakos masakrycznie wysoka, okolo 30 stopni i niedlugo robie przerwe na kapiel. Do Salonik zostalo mi 150 km. Dzis zrobie jeszcze z 50 i rozbije sie gdzies nad morzem. A pojutrze rano pojade na lotnisko. Jak bede mial wiecej czasu to zjade troche na poludnie, gdzie jest duzo fajnych plaz i tam sobie poplywam. No wreszcie wakacje!







2 komentarze:

  1. Noo to jakos szybko ci idzie ;)przez te "podwozki".Niedziela 10 rano,szybiej nie dam rady!Wymysl cos...odpocznij,pozwiedzaj,jedz nad morze,zajedz do spa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no be stresu, w koncu jestem w Grecji, ludzie przyjezdzaja tu na wczasy wiec i ja sobie poradze, tym bardziej ze stad do morza blisko!

    OdpowiedzUsuń