Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

czwartek, 21 czerwca 2012

Miejskie zycie

Trasa do Ankary nie byla ani ciekawa ani przyjemna. Ponad 200 kılometrow dlugıch prostych odcinkow, ktore miejscami oniesmielaly, a miejscami frustrowaly z powody przeciwnego wiatru. Dlatego tez postanowilem skorzystac ze stopa. Raz, znowu spontanicznie, zabral mnie jakis facet, ktoremu najwidoczniej nudzilo sie, bo jechal az do Antalii. Dla niewtajemniczonych: to turecki kurort na poludniu, ktory polecaja mi prawie wszyscy napotkani Turcy. I tak przejechalem pierwsze 60 km.Tego dnia mialem dosc ciezka noc z powodu silnego wiatru, ktory znowu wprawıl moj namiot w silne wibracje. Tym razem jednak bylem lepiej przygotowany, gdyz rozlozylem go wrecz podrecznikowo, ustawıajac tylem do linii wiatru i zuzuwajac wszystkie sledzie. Kolo 24 musialem jednak troche poczytac bo nıe dalo sie spac.
 Drugiego dnia pojawila sie niespodziewanie atrakcja w postaci jeziora Tuz, ktorego zasolenie jest tak duze, ze jego czesc stala sie salarem, wygladajacym z daleka jak lodowısko. Pojezdzılem po nim troche rowerem, zrobilem kılka zdjec i ruszylem dalej. Drugiego stopa zaproponowalem sam. Stal bus przy drodze wiec spytalem sie panow czy jada do Ankary i czy mnie zabiora. Zgodzili sie i po 90 km bylem w Ankarze. Nie mialem zamiaru wjezdzac do stolicy, ale jeden z panow zaproponowal mı nocleg, wiec sie zgodzilem. Nie bylo to jednak takie proste. Myslalem, ze pojedziemy od razu do jego mieszkania, ale okazalo sie, ze on idzie najpierw na jakis mecz. No wiec on pojechal metrem, a ja rowerem przez centrum do tego boiska. Wygladalem dosc dziwacznie na tle tych tlumow. Jak Indianin w Paryzu. Wszyscy czysci, wyperfumowani, wystrojeni, pelen lans, jak to w stolicy. A ja zarosniety, przepocony z zasolona czapka i koszulka, w krotkich getrach i butach spd.
Znalazlem w koncu to boısko, ale okazalo sie, ze mecz zaczyna sie za godzine. Ide wiec cos zjesc. A jest w czym wybierac, wszystko neci i kusi. Na prowincji byl problem z dostaniem wielu rzeczy, a tu wszystko pod reka i ludzie mowia po angielsku. Czulem sie troche jak zolnierz na przepustce. Byly wıec lody, szejki, frytki, jakies wegetarianskie kebaby itd. Po jakims czasie wrocilem na boisko. Pogralem z chlopakami z 15 mın, zeby ım pokazac, jak sie gra, bo sie smielı, ze Polska tak szybko odpadla z mıstrzostw i wzialem prysznic przy stadionie.
Czas jakos lecial. Problem w tym, ze moj gospodarz mieszkal jakies 8 km od boiska i czekala mnie jeszcze jazda do jego mieszkania. Tak wiec w godzinach wieczornych 22-23 jezdzilem po Ankarze, wspinajac sie na jakies osiedle, polozone tak wysoko, ze musialem zsiadac z roweru. Na szczescie znalazlem zapisany na karteczce adres i wszystko skonczylo sie dobrze. Byl wlasny pokoj z lozkiem, a rano sniadanie, wiec w sumie bilans pozytywny.
 Moj gospodarz, Abbas, okazal sie Kurdem. Widac jest wsrod Kurdow jakas zaprogramowana solidarnosc z obcymi. Sami nie do koncu czuja sie jak u siebie w domu, wiec sa bardziej otwarci na obcych.
Poza tym Ankara nie zrobila na mnie, jak przypuszczalem wczesniej, jakiegos przytlaczajacego wrazenia. Wprost przeciwnie, calkiem fajne mıasto. Choc raczej nie na przejazdzkı rowerowe:)
24. albo nawet 23. czerwca bede w Istanbule, gdzie robie 1 dzien przerwy. Nocleg mam juz zarezerwowany.
Marcın: jak tam, bilet juz jest?



1 komentarz:

  1. Melduje sie! Bilet zarezerwowany! 30 wylot,1 lipiec godz.10 Saloniki ... licze na powitanie i oklaski na lotnisku,w koncu bede mial troche km za soba ;P

    OdpowiedzUsuń