Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

środa, 6 czerwca 2012

Wolne!

Po 11 dniach pracy postanowilem wziac wolne. Musze odbudowac nie tylko sily fizyczne, ale tez i psychiczne. Nabrac motywacji i ochoty na dalsza jazde. Zugdidi to dobre miejsce na taki restart. Miasto moze nie jest duze, ale dosc urokliwe. Pelno tu fontann a przez srodek idzie dluga zielona aleja z duza iloscia lawek i stolow.
Na razie bylem w restauracji i poczytalem troche w parku. Realizuje plan nic-nie-robienia i idzie mi calkiem dobrze.
Jutro ruszam do Batumi i moze tam sie zatrzymam w jakims hostelu, jak bedzie w przyzwoitej cenie i tam tez najprawdopodobniej bede przekraczal granice z Turcja. Wardzie wykreslilem z trasy, ale to nie problem, bo skalnych miast bede mial pod dostatkiem w Turcji.
Gruzje okroilem do cna, zostal sam szkielet. Niektorzy uznaja to za profanacje, ale moj plan byl chyba za ambitny. Reszta idzie tak jak to sobie zawczasu wymyslilem, czyli jade na dol do jeziora Van, a pozniej Kapadocja i Istambul.
Ok ide szukac mojego palacu. No tak jeszcze nie pisalem o moim nowym domu. Mieszkam w jakiejs starej ogromnej rezydencji, z piwnica wielkosci malej "Biedronki". To wszystko chyba po jakims bylym dygnitarzu, przynajmniej wystroj o tym swiadczy. Marmurowa lazienka, dlugie korytarze i duze pomieszczenia. Niezly oldschool!
Pogoda iscie wakacyjna 32 stopnie i bezchmurne niebo!
Reszte dnıa spedzilem w domu moıch gospodarzy. Zrobili mi obiad, ale niestety wymyslilem sobie piwo i po polowie butelki musialem ich przeprosic i udac sie na wymyszona sjeste. Szkoda, bo zostalo jeszcze tyle do jedzenia.
Po 1 h bylem zdrow, a ze nıe bylo co robic poszedlem na werande z Alexem kontynuowac picie pıwa i lekture. Bylo goraco wiec z czytanıa nici, ale piwo, a i owszem. Alex sie dolaczyl. Dyskutowaliśmy do poznej nocy, a przekroj tematow byl tak szeroki jak moja trasa:)
Rano pobudka i kıerunek Batumi.

1 komentarz:

  1. uff...jak dobrze czytać w końcu jakieś wieści od Ciebie! bo już się z kumpelą obawiałyśmy, że choroba Cię poważniej zmogła;) samotny to Ty tak do końca nie jesteś... my np. jesteśmy z Tobą :]... i zapewne tęskniłbyś jeszcze za samotnością jakby ci wszyscy, którzy śledzą Twoją poczynania wsiedli na rowery (zamiast siedzieć teraz w biurze!!!) i Ci towarzyszyli ;p tak więc nabieraj sił - tylko nie za długo ;), bo czekamy na dalsze relacje!

    OdpowiedzUsuń