Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

niedziela, 14 lipca 2013

Col de l'Iseran

Pierwsza przelecz zdobylismy w sportowym stylu, chciało by się powiedzieć na śniadanie. Krzysio, nikomu nie mowiac, rozpoczal szybką ucieczke do gory . Kierownik by nie stracic autorytetu ruszyl w pogon za nim.Rano byla cola wiec jechalo sie dobrze. Po drodze minelsmy kilku kolarzy bez bagazu,co zawsze daje satysfakcje. Krzysio dawal ile wlezie, czujac na plecach oddech pozostalych. 2 km przed meta kierownikowi skonczyla sie jednak cola i trzeba bylo oddac laury mlodszemu. Col de l'Iseran to druga pod wzgledem wysokosci przelecz Alp, wznoszaca sie na wysokosc 2770m. Wszyscy mowia, ze w tym roku na szczytach utrzymuje sie sporo sniegu i rzeczywiscie potwierdzamy. Na przeleczy widzielismy nawet kilku narciarzy. Na dole okazalo sie ze pekla mi druga szprycha . Jezus z Hiszpani mawial jednak, ze bez czterech mozna jechac. I tego trzeba sie trzymac! Nocleg mielismy na przeleczy telegrafów. Dystans dnia 110 km.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz