Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

niedziela, 14 lipca 2013

Panowie bez cenzury:)

Krzysio
Z mojej perspektywy nasza podróż przebiega pomyślnie. Na razie bez żadnych szkód zdrowotnych, materialnych, sprzetowych. Dobrze sie dogadujemy, co nie znaczy, ze jest idealnie.Sa momenty, ze reszta decyduje za ciebie i nic nie poredzisz:) Kierownika trzeba pochwalić za zaplanowana trasę bo widoki są zajebiste! Kiero sprawdza sie tez w szukaniu odpowiedniej drogi pytając swoim wypasionym niemieckim, angielskim o drogę. Kolega Paciak nie ma lekko podczas stromych podjazdów z braku odpowiedniej kasety. Ogolnie  trzeba  mu przyznać ze walczy i sa tego efekty, bo często prowadzi na podjazdach! Ma momenty spinki, ale to dobry i wprawiony cyklista -wyprawowicz. Arturo daje rade .Na przełęcze wjeżdża prawie równo z nami wiec musi być naprawę mocny:)Widać ze powoli sie rozkręca, również towarzysko. Ma najlepsze hamulce wiec na zjazdach tnie do 75km. Jeśli chodzi o mnie czyli Pancia to tu nie ma lipy. Gdy jade rozpedzony to krzycze:"z drogi bo Pancio jedzie". Kapiel przed snem obowiazkowa. Na  podjazdach narzucam tempo robiąc młynek bo przelozen mam sporo. Wygrałem wyścig na przelcz Col de l'Iseran (druga w Europie 2770m). Wjechałem bez zatrzymania serpentyna 15km. w bardzo dobrym czasie, okolo 1h 20 min..Jestem zadowolony z kempingow choć ostatnio sporo padało. Miejscowki na kemping mamy naprawde świetne (kibelek, woda, prąd, stoły i siedzenia z kamienia). A jak myslicie kto to wszystko znajduje?! Pogoda to dużo słońca, w dzień nawet 32C. Duzo jemy i pijemy (ponad 5litrow) bo i spalamy w okolicach 7000-8000kcal! Mamy zrobione w tej chwili około 800km. Na rowerach spędzamy ok 6-7 godz.dziennie.Wyglada to trochę jak wyścig. Jemy szybko, gdzie popadnie, wszystko inne tez szybciorem a pozniej jazda na zmiany to pod górę i w doł!
Na koniec pozdrawiam Mamusie, Tatiego, Ewusie i wszystkich którzy to czytają!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Marcin
Marcin 2 albo 1, a moze trafniej "szosa retro " sie melduje. Witam ! ;)"Kierownik" za dobra jazde pozwolil nam wypowiedziec sie na forum :] Korzystajac z okazji moze kilka odczuc na biezaco. Zblizamy sie do polowy "wycieczki" i pierwsze co mi przychodzi do glowy to ciagle podjazdy, czasem po kilka dziennie, co daje nawet 50 km pod gorke.
Moze wroce do poczatku bo nie zapowiadal sie dobrze. Na pierwszej przeleczy odkrylem, ze w mojej kasecie "brakuje" 2 przelozen wysokich czyli do podjezdzania. Podjazd mial 14 km z tego ok 8 km podprowadzalem zalamany rower, majac nawet mysli zmiany trasy wyprawy. W koncu jakos sie wdrapalem  i to byl ostatni moment slabosci. Z dnia na dzien bylo lepiej, a teraz jestem w stanie bez przerwy wjezdzac na przelecz na wyzszym przelozeniu ,niesamowite co ;) he. Nie mozna sie zalamywac! Tak jak sa dlugie, wymagajace podjazdy, rownie dlugie i niebezpieczne sa zjazdy gdzie ciagle trzeba byc czujnym (no z wyjatkiem Artura ktory bije rekordy predkosci-swoje! ;) ). Jedziemy w czterech to juz kazdy chyby wie. Nie brakuje wiec smiesznych sytuacji, swojskich klimatów jak imalychsporów, ktore zalatwiamy silujaca sie na reke, he zartuje oczywiscie. Kazdy jest DOSC zorganizowany dlatego przemieszczmy sie jakos do przodu, mysle, ze w dobrym tempie. A tempo to jakies srednio 100 km dziennie w wysokich gorach! Opalenizna kolarska juz jest. Wrocimy jak z wczasow, a to przecież cieżka harówka! ;) .Jutro kolejna przelecz, w granicach 2700 m i kolejne odliczanie kilometrow do konca, zagladanie za kolejna serpentyne czy to juz koniec. Troche na stojaco, troche na siedzaco, a moze teraz przycisnac albo co tam - odpoczne ... :) ale za to, na gorze czeka duza satysfakcja i kolejny dzien, kolejne wyzwanie. Jeszcze pare ich zostalo ! Za "chwile" wjeżdżamy do Włoszech. Oby tak dalej.Tyle ode mnie. Ide spac bo widze ze wszyscy juz zasneli.Aaa kierownikiem jestem Ja nie Marcin, tak dla wyjasnienia ;) Do zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz