Pierwszego dnia mialem mały kryzys spowodowany chyba kontaktem z cywilizacja, kiepska pogoda i ogólnym zmęczeniem. Zrobiłem więc tylko 120 km. Drugi dzień był lepszy, bo przebyty dystans wyniósł 133 km. W ten sposób dojechalem do Grong, co oznacza że zdecydowałem się w końcu na nr. 6. I w sumie jestem zadowolony bo jest tu relatywnie mały ruch i w ogóle nie przypomina to autostrady. W ten sposób poza tym zyskam 1 dzień i zaoszczędze cierpliwości i pieniędzy na promach. Jedyny problem to lewy achilles, który chyba próbuje coś powiedzieć.Jest coś patetycznego w tej mojej jeździe na północ. Ta niebotyczna odległość, te wszystkie góry, lasy, rzeki, jeziora, wprowadza mnie w szczególny nastrój, powagi i kontemplacji. Jeśli dodatkowo słucha się nastrojowej muzyki, a tej mam sporo w telefonie, naprawdę można się wzruszyć. Tylko tir jest w stanie wyprowadzić cię z tego blogiego stanu.;)Po drodze spotkalem rowerzyste z Austrii. Mial z 60 lat i gebe usmiechnieta od ucha do ucha. Pytam sie go skad wraca. Odpowiada, ze z Nordkappu, a potem dodaje, ze jego trasa wynosi 8700 km!. Mowie mu, ze jest wariat. Kiwa pojednawczo glowa, po czym rzuca, ze to jego 3 raz w Norwegii!
Dwa ostatnie dni okazały sie wyjatkowo ciezkie ze wzgledu na dystans, ktory musialem pokonac. Najpierw bylo 185 km, a potem do Bodo 195 km! To wiecej niz myslalem, wiec kiedy dojechalem do portu, bylem prawie pijany i totalnie wyczerpany. Pomimo tego szczesliwy, ze w koncu sie jednak udalo.
Podsumowujac te trase, chcialbym jednak podkreslic pozytywne wrazenia z "6". Po pierwsze nie bylo wcale tak duzo samochodow jak myslalem. Po drugie trasa byla miejscami bardzo malownicza, zwlaszcza w drugiej czesci. Po trzecie wreszcie nie ma tam zadnego problemu z biwakowaniem na dziko. Kazdego dnia bralem kapiel w czystej jak lza rzece, na milej polance. Tak wiec jestem w sumie zadowolony z mojej decyzji. Tym bardziej, ze umozliwila mi ona dogonienie Michaela a w dalszej czesci wspolna podroz az do Nordkappu.
No to przyspieszyles widze, pewnie to dzieki kontemplacji :) ... teraz juz z gorki he. A u nas World Tour deszczowo,zero slonca, no ale to Polska nie Norwegia.
OdpowiedzUsuń"Uzależniłem się od roweru" - pisze o sobie Marcin Punpur.
OdpowiedzUsuńDzisiaj ukazał się wywiad z tobą w Gazecie Ostródzkiej :) Wyluzowany gość, który jedzie sobie na Nordkapp, ale ma świadomość czekających trudności :)
Szanuj Achillesy!!! Pozdrowienia