Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

piątek, 22 lipca 2011

Co 4 kola, to...

Z Lom ruszylismy do Grotli, w ktorym byl jedynie hotel, wiec rozbilismy sie pare km za nim.
Generalnie dzien nie byl specjalnie wymagajacy, bo nie bylo tych potwornych podjazdow, ale tez nie mozna powiedziec, ze byl latwy. Po pierwsze zrobilismy razem 137 km, co juz samo w sobie jest niezlym wynikiem. Po drugie wialo przez druga czesc dnia, wiec trzeba bylo troche powalczyc. Na szczescie Michael to dobry kolarz i zmieniajac sie na kole, poszlo nam dosc szybko.
Kapalem sie drugi raz, tym razem w jeziorze. Michael ma mnie za jakiegos polskiego Berryego Gryllsa, bo jezdze w krotkich spodenkach i kapie sie w lodowatej wodzie. Tlumacze mu, ze on jest z poludnia, a ja z polnocy i to roznica kulturowa:)
 Jego stosunek do Polski jest bardzo pozytywny, gdyż kojarzy wielu polskich wspinaczy,  których darzy podziwem, jak wspomniany Kukuczka chociażby czy Wanda Rutkowska.
Generalnie rozmawiamy sporo o gorach. Opowiadam mu o ksiazce, ktora akurat czytam "Niepotrzebne zwyciestwa" L. Terraya,  francuskiego alpinisty, ktory byl w ekipie zdobywajacej pierwszy osmiotysiecznik - Anapurna..
W tej chwili pisze z Geiranger. Pogoda srednia, bo mzy lekko, a my za chwile mamy podjazd na Drodze Orlow, ale wczoraj nie padalo, wiec dobre i to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz