Biwakowałem gdzies za Finse. Okropna noc! Deszcz padal cały czas. Poza tym wialo i bylo zimno. Wiem, ze to w koncu gory, ale i tak nic nie tłumaczy tak kiepskiej pogody. Obudziłem sie o 4:30, zreszta budzilem sie tak czy owak co godzine, wiec nie mialo to wiekszego znaczenia. Zjadjem cos i ruszylem o 6:30, kiedy zadzownil ustawiony dzien wczesniej budzik:)
Na samym poczatku bylo ok. Lekko mzylo, ale potem znowu zaczelo padac i do konca drogi juz padlo! Gdyby nie te nieziemskie widoki, to bym zalowal tej gorskiej trasy, ale Rallarvegen broni sie nawet w deszczu. Przewaznie jest to droga szutrowa, która czasami zamienia sie w trase kamienista i trzeba wtedy prowadzic rower. Krajobraz wypelniaja gory pokryte sniegiem, wodospady, jeziorka i kosmiczne skalne figury.
Zrobilem sporo zdjec, ale pewnie wyszlyby lepiej gdyby swiecilo sloneczko.
No coz, taki urok Norwegii!
Dystans z wczoraj 101, a dzis na razie 50 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz