Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

czwartek, 5 sierpnia 2010

Husavik


Po obfitym sniadaniu i wyjatkowo leniwym poranku kierujemy sie do Husaviku, ktory od naszego obozowiska lezy raptem 66 km. W Husaviku czeka na nas Rafał i Renia, u których zamierzamy zostac 1 dzien, odpoczywajac nieco od siodelka i pedalowania.
Jedzie sie bardzo dobrze. Droga asfaltowa i z gorki.
Na miejscu jestesmy po 15 i bez problemow trafiamy do Rafala, bo Husavik, nawet jak na trzecie pod wzgledem wielkosci miasto w Islandii, jest niewielkich rozmiarow (raptem 3 tys mieszkancow).
Miasto polozone w przepieknej zatoce na tle malowniczych gor.
Zastanawiamy sie czy skorzystac z atrakcji ogladania wielorybow, ale cena troche odstrasza, bo koszt takiej przyjemnosci to okolo 50 euro.
Rafal przyrzadza nam tutejszy przysmak, smaczna rybka, lupacz albo plamniak. Prawdziwy cieply posilek od ponad 10 dni, smakuje wybornie...
Pozniej jemy obfita kolacje i korzystamy z komfortu cieplego mieszkania.

3 komentarze:

  1. Małe sprostowanie - wpisałeś trzecie, a jest podobno szóste co do wielkości :) Ale co fakt to fakt - miasta tutaj są niewielkie, w sumie nie ma co się dziwić jak na tylu mieszkańców w ogóle.
    Trzymajcie się ciepło i niech Islandzka pogoda NIE będzie z wami! Proponuję coś z równika hehe :D::D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to glupoty wypisuje, ale to jest tak jak sie pisze bloga podczas piwkowania. pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehehe - no fakt, ale najważniejsze, że czuwam - wiesz - szpecem nie jestem, ale co nieco dopomóc mogę, na tyle ile sam zasłyszę lub przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń