Wylądowaliśmy!
Rowery całe, bagaże całe. Tak wiec wszystko w porządku.
Nasze maszyny składalismy 3 godziny, niestety poza lotniskiem, bo na hali przylotow był zakaz.Potem z jedna sakwa pojechalismy do Hafnarfjordur, jakies 40/50 km od Keflaviku, gdzie wyladowalismy.
Kolega z Polski - Tomek - uzyczyl nam swojej goscinnosci, zabierajac reszte sakiew i kartony. Noc zakonczylismy u niego jak prawdziwi sportowcy, czyli wodeczka, swojskiej roboty...
Oczywiscie wszystko symbolicznie, bo rano musielismy wczesnie wstac.Pakujac sie, stwierdzilem, ze mam za duzo jedzenia i chyba bedziemy nim handlowac, najlepiej na interiorze ze wzgledu na wysoka marze.
Pogoda zmienna, troche deszczu, troche wiatru, troche slonca. W tej chwili pochmurnie. Zgodnie z tym co mowil Tomek przed naszym przyjazdem byly 2 tygodnie cieplego lata, nawet 20 stopni. Anomalia!
Hehe - to zdanie zawierające "pogoda zmienna" ma duże znaczenie - sami zobaczycie w trakcie...:D
OdpowiedzUsuńOby jak najmniej deszczu i wiatru w nos a dacie myślę radę zrealizować plan.
Czekam na kolejny wpis...