Nad ranem przywital nas dziwny dzwiek kosiarki. Zaskoczony wyjrzalem przez namiot i kogo zobaczylem? Dwoch swirusow z Dani, na swoich rumakach! Zadowoleni i usmiechnieci od ucha do ucha, jak zwykle...
Wyruszylismy z Skaftafell z nadzieja, ze dojedziemy do Hofn, miasta polozonego na poludniowo-wschodnim krancu wyspy. Wiedzielismy tylko jedno, ze do Hofn jest ponad setka i zakladalismy raczej, ze rozbijemy sie gdzies tuz przed. Ale jak, jesli przez ostatnie 40 km przy drodze prowadzi plot?!
W lekkiej desperacji postanowilismy zajechac do jakiegos domku. Wybralismy taki niepozorny, czerwony.
Siedzi jakas gruba baba. To ja do niej: "hi, do you speak english?" A ona sie odwraca i idzie po kogos. Wychodzi mloda dziewczyna i sobie rozmawiamy: cos o sklepie, cos o gotowaniu. Po niej wychodzi zgarbiony starzec i podaje mi reke, mamrotajac cos pod nosem. Od dziewczyny dowiadujemy sie, ze to Konrad i jest czubkiem, to znaczy niesprawny umyslowo (pzdr dla Ewki:). O dziwo Lukasz swietnie sie z nim dogaduje. Az nagle ja mowie do Konrada "Poland", a dziewczyna na to to wy jestescie z Polski?! Ja tez! No to super - pomyslalem - jestesmy w domu: bedzie darmowy chleb i jakis nocleg.
Szybko z tego bledu wyprowadzil mnie szef, ktory zajechal z piskiem opon i powiedzial, ze nie ma tu zadnego campingu i zebysmy sobie poszukali "other place", bo tu jest dom wariatow! Konrad byl zdecydowanie milszy.
Nice, do "other place" bylo ponad 30 km, a na zegarze 20.
Nie bylo jednak wyjscia, Lukasz wzial jakies anaboliki i ruszylismy dalej i tylko dzieki dobrej pogodzie dojechalismy w koncu do Hofn, skad zreszta pisze.
Tego dnia zrobilismy 135 km. Pozdrowienia dla Oli i Kai.
Cyclo-mania to zaburzenie psychiczne przenoszone droga naśladownictwa, charakteryzujące się występowaniem u chorego natrętnych myśli o podróżach rowerowych oraz obsesji na punkcie pedałowania. Osoby dotknięte tym zaburzeniem odczuwają wewnętrzny przymus kręcenia korbą, który niezaspokojony, wywołuje autoagresję i napady paniki, a w dłuższym okresie nawet depresję. Według większości specjalistów, choroba ta jest nieuleczalna.
Winterson
"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms"
Jeanette Winterson
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms"
Jeanette Winterson
Pragnę wyjaśnić, że nie czuję się ani czubkiem, ani niesprawna intelektualnie, żadne badania też tego nie potwierdziły:) Pedałujcie dalej żwawo to może spotkacie innych miłych ludzi poza Polakami i "cwaniakami":)PZDR
OdpowiedzUsuń