Do rzeczy. Z Kirku, z powodu deszczu wyruszylismy dopiero po 14 i tego dnia bylismy w stanie zrobic jedynie/az 85 km. Staramy sie trzymac naszej sredniej setki, zeby zrobic zapas przed interiorem, bo kto wie jaka tam jest pogoda...
Na tej trasie ukazala nam sie przepiekna sceneria. Czarna pustynia pokryta pylem wulkanicznym, a potem sam jegomosc lodowiec - Vatnajokull - najwiekszy lodowiec srodladowy w Europie i trzeci na swiecie. Jego blekitno-szare jezory wylewaly sie tuz przy drodze, nieomal na wyciagniecie reki. Tak przynajmniej sie wydawalo z perspektywy kiepsko wypoczetego rowerzysty.
Tej nocy spalismy na dziko, niedaleko lodowca. W nocy temperatura spadla do plus 5 stopni, ale w namiocie bylo cieplo i przytulnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz