WOW!!! Droga numer 55 moze przyprawic o estetyczny orgazm:) Najpierw jednak trzeba sie wspiac na jej szczyt, ktry wynosi 1435 metrow, o ile dobrze pamietam. Zanim jednak o tym, kilka slow o pierwszych razach. Wczoraj byl pierwszy tunel, przekroczony oczywiscie nielegalnie, to jak, wbrew zakazowi. Pierwszy prom, calkiem przyjemny, w odroznieniu od tunelu, choc tez nie dramatyzowabym z tymi tunelami, i wreszcie pierwsza kapiel we fjordzie, co mam udokumentowane. Jest to jednak krotki film, bo tez kapiel byla krotka, ze wzgledu na niska temperature.
No a pozniej byla wspinaczka. Znowu nieco nieswiadomy co mnie czeka ruszylem wolnym tempem. I tak jechalem dobre 3 godziny! Zrozumialem wreszcie co znaczy sformuowanie "morderczy podjazd":) Pot cieknie struzkami, tętno wali jak mlot, a w glowie rodzi sie pytanie, gdzie ten pieprzony szczyt!
Zrobilo sie pozno, wiec porzucilem mysl o pojechaniu na sam wierzcholek. Tym bardziej, ze 200-300 metrow przed szczytem pojawilo sie urocze schronisko gorskie i troche miejsca na namiot.
Tam tez sie rozbilem, poszedlem do schroniska wypic goraco czekolade, ktora mi sie nalezala jak mojej manufakturce olej do lancucha.
Poza tym poznalem Wocha z Tyrolu, ktorego jezykiem macierzystym jest niemiecki. Nazywa sie Michael i tez jedzie na Nordkapp. Z tymze za Andalasnes bierze autobus do Bodo, bo czas mu sie konczy. Michael co ciekawe byl swego czasu sasiadem Reinholda Messnera, pierwszego czlowieka, ktory zdobyl wszystkie 8-tysieczniki i dawnego rywala Kukuczki. Michael stwierdzil ze to wielki himalaista, ale ciezki czlowiek. Zreszta sam jest przewodnikiem gorskim i wspina sie systematycznie. Zaproponowalem mu wspolna jazde do tego Andalasnes, na co sie ochoczo zgodzil, bo tez jechal wczesniej sam. Teraz pisze z Lom i dzis jedziemy do Grotli.
Dystans z wczoraj 107 km.
Pzdr
PS. Mialem tez dwoch podroznych na gape, 2 wredne kleszcze, jednego sie pozbylem calkowicie, drugiego niestety jedynie czesciowo, ale tak poza tym wszystko ok.