Po Grecji jezdzi sie naprawde przyjemnie. Zaczely sie wprawdzie gory i prazy slonce, ale sa przerwy na frape, arbuzy i zdjecia. Tak wiec wysilek nie jest tak obciazajacy.
Wczoraj trafil nam sie super nocleg. Marcin koniecznie chcial zobaczyc final mistrzostw, a to oznaczalo, ze musimy rozbic sie gdzies przy miescie. Znalezlismy na jego krancach kilka potencjalnych miejsc, ale to nie bylo to. Udalem sie wiec do pierwszego z brzegu domu z duzym trawnikiem i od razu strzal w dziesiatke. Ojciec zawolal syna, ktory mowil po angielsku, a on stwierdzil, ze no problem i zaprosil nas na posesje. Z czasem okazlo sie, ze oni tez beda ogladac mecz na dworzu, na tarasie. Tak wiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wzielismy prysznic. Gospodarz zamowil pizze i piwo. A potem pojawil sie arbuz i jakas domowa wodka. Tak wiec pelen luksus.
Rano zimna kawa i tosty...Naprawde sie udalo. Niech zyja Grecy!
Wczoraj trafil nam sie super nocleg. Marcin koniecznie chcial zobaczyc final mistrzostw, a to oznaczalo, ze musimy rozbic sie gdzies przy miescie. Znalezlismy na jego krancach kilka potencjalnych miejsc, ale to nie bylo to. Udalem sie wiec do pierwszego z brzegu domu z duzym trawnikiem i od razu strzal w dziesiatke. Ojciec zawolal syna, ktory mowil po angielsku, a on stwierdzil, ze no problem i zaprosil nas na posesje. Z czasem okazlo sie, ze oni tez beda ogladac mecz na dworzu, na tarasie. Tak wiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wzielismy prysznic. Gospodarz zamowil pizze i piwo. A potem pojawil sie arbuz i jakas domowa wodka. Tak wiec pelen luksus.
Rano zimna kawa i tosty...Naprawde sie udalo. Niech zyja Grecy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz