Winterson

"There are times when it will go so wrong that
you will barely be alive, and times when you realise that
being barely alive, on your own terms, is better than
living a bloated half-life on someone else`s terms
"

Jeanette Winterson

środa, 11 lipca 2012

Hercegowinska preria

Jestesmy w Bosni i Hercegowinie. Kraj ten zapamietamy przede wszystkim jako suchy i niemilosiernie goracy. Od 2 dni mamy 38 stopni, oczywiscie w cieniu. Organizm toleruje taka temperature, ale jej nie akceptuje. Innymi slowy da rade jechac, ale nalezy co rusz sie schladzac albo w rzece, ktorych tu niewiele albo przy pomocy zimnych plynnow. No i obowiazkowo kola, ktora w naszych umyslach urasta do rangi jakiegos bozka. Zastanawiamy sie nawet, by oddac hold, czy nie wstawic koli do jednej z tutejszych kapliczek...
Nasz odcinek do Mostaru szedl przez teren krajobrazem przypominajacy prerie: pusto, sucho, roslinosc kolczasta, skaly i male wzniesienia i te koniki polne wielkie jak sliwki. Nawet zjazdy w tych warunkach przestaly pelnic swoja zbawienna schladzajaca funkcje. Jadac w dol uderzaly nas gorace fale powietrza, tak jakby ktos wlaczyl ogromna suszarke.
Na szczescie udalo nam sie znalezc dobra miejscowke na nocleg. Byl to swiezo wybudowany punkt z woda, trawnikiem, lawkami i stolem. Zostalismy tam na noc, choc z lokalnego punktu widzenia musialo byc to dziwne, bo obok stala jakas kapliczka:)
Pekniecie na mojej obreczy rosnie, wiec postanowilem je zakleic tasma izolacyjna. Nie po to by osiagnac jakas techniczna poprawe, ale zwyczajnie by nie widziec i tym samym nie przejmowac sie nieuchronnym jej koncem. Najwazniejsze by dojechac na polnoc Chorwacji, a tam braciszek przywiezie zapasowe kolo.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz