Zbliża sie lato, wiec czas na nowy projekt! Miało byc spokojniej, przyjemniej i w ogole łatwiej, a znowu wyszło dość ambitnie.Najpierw miala byc sama Gruzja i Armenia, a skonczylo sie na bilecie w jedną stronę i powrocie z Zakaukazia rowerem.
Mój plan jest następujący. Samolotem z Warszawy ruszam do Tbilisi, a stamtąd robiąc petla, zjeżdzam do Armenii i znowu w góre do Gruzji, by na zachodzie kraju przekroczyć granice z Turcją, którą przemierzam Anatolię, w tym popularną Kapadocje az do Grecji, ewentualnie Bułgarii (rzecz do rozstrzygnięcia). Następnie kieruje się na północ przez kraje bałkańskie, zwiedzajac Macednionię, Albanie, Czarnogórę, Bośnie i Hercegowine, Chorwację, Słowenie i Włochy, gdzie robie kilkudniową przerwe u znajomego, niedaleko Bolzano. W tym miejscu albo wezme samolot do Polski, np. z Mediolanu albo wróce rowerkiem przez Austrię i Czechy do domku!:)
Uff, pomysl zwariowany, bo dystans olbrzymi, poza tym same góry na trasie, a w dodatku upał i niemiłosierne słonce, czyli kolejny sadomasochistyczny urlop:) Trudno sila wyższa, albo nizsza:)!
Wyruszam sam, ale mam nadzieje na towarzystwo na trasie. Mam juz np. chetnego na odcinku Grecja/Bułgaria-Włochy, takze zapraszam!
Dystans całej wyprawy to okolo 6 tyś km!, wiec jest z czego wyebierać, chętnych prosze o kontakt (punpur@op.pl). Moje wymagania to dzienny dystans okolo 100 km, w zależnosci oczywiscie od pogody i ukształtowania terenu. Poza tym sprzetowa samowystarczalność i jako taka towarzyskość:)
Ja ruszam 24 maja, reszta musi dostosowac sie do mojego tempa jazdy.
Mój plan jest następujący. Samolotem z Warszawy ruszam do Tbilisi, a stamtąd robiąc petla, zjeżdzam do Armenii i znowu w góre do Gruzji, by na zachodzie kraju przekroczyć granice z Turcją, którą przemierzam Anatolię, w tym popularną Kapadocje az do Grecji, ewentualnie Bułgarii (rzecz do rozstrzygnięcia). Następnie kieruje się na północ przez kraje bałkańskie, zwiedzajac Macednionię, Albanie, Czarnogórę, Bośnie i Hercegowine, Chorwację, Słowenie i Włochy, gdzie robie kilkudniową przerwe u znajomego, niedaleko Bolzano. W tym miejscu albo wezme samolot do Polski, np. z Mediolanu albo wróce rowerkiem przez Austrię i Czechy do domku!:)
Uff, pomysl zwariowany, bo dystans olbrzymi, poza tym same góry na trasie, a w dodatku upał i niemiłosierne słonce, czyli kolejny sadomasochistyczny urlop:) Trudno sila wyższa, albo nizsza:)!
Wyruszam sam, ale mam nadzieje na towarzystwo na trasie. Mam juz np. chetnego na odcinku Grecja/Bułgaria-Włochy, takze zapraszam!
Dystans całej wyprawy to okolo 6 tyś km!, wiec jest z czego wyebierać, chętnych prosze o kontakt (punpur@op.pl). Moje wymagania to dzienny dystans okolo 100 km, w zależnosci oczywiscie od pogody i ukształtowania terenu. Poza tym sprzetowa samowystarczalność i jako taka towarzyskość:)
Ja ruszam 24 maja, reszta musi dostosowac sie do mojego tempa jazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz